Monday, July 24, 2006

Syllabus Errorum - part I

Syllabus Errorum

Gdańsk. W położonej na uboczu, stylowo urządzonej willi odbywała się tajna konferencja z udziałem jednego z największych gangsterów na Pomorzu, lokalnego barona SLD i miejscowego arcybiskupa Tadeusza Goetza. Hierarcha był bardzo mocno zaangażowany w nowoczesne posoborowe trendy w Kościele: dialog, tolerancję i ekumenizm – co przejawiało się w sfinansowaniu przez niego budowy pierwszego w historii gdańskiego meczetu. Jednocześnie specyficznie rozumiał aggiornamento – o czym świadczyły jego zażyłe kontakty finansowe z eseldowskim baronem.
- Co miał znaczyć ten głupi nagłówek w twoim szmatławcu? – zagaił Goetz
- To, że masz 200 patyków do oddania a ludzie z WSI się cholernie niecierpliwią..- odrzekł baron, po czym pojednawczo stwierdził: - Jestem w tej samej sytuacji. Za dwa tygodnie mam zagwarantowaną sprawę w prokuraturze, mimo że prokurator generalny robi co może w tej sprawie.
- Będę musiał wysiudać tego dupka ze św. Katarzyny i przejąć jego koncesję na bursztyn. Zawsze mnie wkurwiał – dumał arcybiskup
- Tak, dobry pomysł. Wywal tego żydowskiego pedała – reprezentant partii deklarującej się jako tolerancyjna zaaprobował tą idee.
Nagle rozmowę im przerwał dźwięk tłuczonego szkła – to do salonu wpadła przez okno cegła owinięta w pergamin. Jeden z goryli gangstera podniósł ją powoli z ziemi i rozwinął pergamin. Widniały na nim słowa: ,,INFAMIS GOETZ – MODERNISTA, HERETYK, GŁOSICIEL BŁĘDNYCH NAUK SILLONU POCZUJE ŚWIĘTY OGIEŃ OCZYSZCZAJĄCY DUSZĘ HERETYKÓW. AMEN.” ,,Boże, jak ja nienawidzę tych dupków z komitetu obrony ks. Prałata” – głośno pomyślał Goetz. Znany pomorski gangster zirytowany incydentem podszedł do okna skrzyczeć obstawę willi. - ,,Ej, dupki, co wy tam kur...” Trzask! Jego mózg i tylna część czaszki opryskały twarz eseldowskiego barona. Zanim wszyscy zdołali wpaść w panikę potężna eksplozja zmiażdżyła fronton budynku i spowodowała że noc zajaśniała strzelającym w niebo płomieniem. Goście konferencji leżeli już na podłodze próbując zadzwonić ze swych komórek pod jakikolwiek numer alarmowy. Słyszeli odgłosy strzelaniny – spanikowani goryle strzelali do celu, którego nie widzieli. Nagle przez płomienie przedarła się jakaś postać wymijając kule obstawy i z jakimś dziwnym spokojem jednocześnie oddając do gangsterów celne strzały z karabinu ważącego 15 – kilogramów nie licząc amunicji ze zubożonym uranem. Truchła komuchów dosłownie rozpryskiwały się trafione takimi nabojami i samą siłą uderzenia rzucone o ocalałe ściany willi. Eseldowski baron widział już dokładnie postać napastnika. Była nią młodo wyglądająca, niska dziewczyna o przyciętych na poziomie ramion, rudych włosach mieniących się bogactwem odcieni niczym buzujący obok płomień. Miała szlachetne choć bliżej nie zdradzające pochodzenia etnicznego rysy twarzy. Jej oczy zdawały się świecić na krwistoczerwono – tak jakby krył się w nich ogień ze stosów Torquemady.
,,Jej strój jest twórczym połączeniem stylu militarnego i taniej dziwki” – pomyślał baron.
Jednakże po chwili spoważniał wobec wycelowanej w niego lufy karabinu.
-,,Hej, jestem miejscowym baronem SLD i mogę ci zapłacić więcej niż twój zleceniodawca. Milion, dwa miliony.... Ile chcesz?”
Dziewczyna uśmiechnęła się szyderczo i wymamrotała:
- ,,Kości wrogów Króla Królów zalegną ziemię...”
Bum! Eseldowiec poczuł potężne uderzenie pocisku i wyzionął swego nędznego ducha.
Tymczasem Goetz zamknięty w łazience z przerażeniem przysłuchiwał się odgłosom dochodzącej zza ściany masakry. Nagle zauważył przed sobą postać rudej dziewczyny z karabinem. Drzwi nadal były zamknięte... Stojąca przed nim postać przemówiła: ,,Tadeuszu Goetzu! Zbrukałeś kapłańską szatę i twój zacny urząd pasterski. Naraziłeś tysiące dusz na jad herezji poprzez propagowanie kłamstw modernizmu, wspomagałeś nędznych islamistów mordujących chrześcijan, wchodziłeś w finansowe interesy z wrogami Św. Kościoła i prześladowałeś kapłanów wiernych Tradycji. Czy przyznajesz się do swych błędów i się ich uroczyście wyrzekasz, postanawiając przeto prowadzić żywot godny katolickiego kapłana?”
Spanikowany Goetz zaczął swą chaotyczną obronę: ,,Proszę nie rób mi krzywdy! Ja tylko chciałem... dialog, ekumenizm, nowa wiosna Kościoła, sobór, inkulturacja...”. Rudowłosa wysłanniczka zakończyła więc swą przemowę: ,,Niechaj będą przeklęci heretycy, którzy odrzucili Słowo Boże albowiem ich zwłoki użyźnią ziemię. Amen.” Goetz zebrał się na ostatni wysiłek: ,,Miłosierdzie, błagam miej miłosierdzie dla mnie grzesznika... Ja to robiłem w dobrej wierze... Chciałem uchronić Kościół od lefebryzacji...”. Kobieta wypuściła ze swych rąk karabin, tak że spadając uszkodził on kafelki. Pochyliła się nad skulonym Goetzem. Mógł on przyjrzeć się dokładnie jej oczom – była tam spora doza ciepła i współczucia. Zatopił się w ich głębi. Nagle poczuł muśnięcie jej ust na swych ustach. Pocałowała go. Spojrzał z nadzieją na jej błyszczące jakimś dziwnym podnieceniem oczy. Uśmiechnął się. Nagle zwrócił uwagę na jej nienaturalnie wymodelowane kły. Spojrzała na niego z jakąś dziką pasją. ARRRGH! Wpiła się w tętnicę szyjną Goetza. Poczuł dziwną rozkosz...
***
Kraków. Ksiądz Bodecki był redaktorem naczelnym ,,Tygodnika Elitarnego” i zarazem szarą eminencją polskiego Kościoła dyktującą zawsze nowe trendy w posoborowym nauczaniu. Do jego gabinetu wpadł zdyszany Piotr Pacanowicz – dziennikarz bratniej ,,Gazety Elekcyjnej” i głosem pełnym paniki obwieścił:
-,,Mamy totalnie przesrane! Goetzowi wyssano całą krew! A najgorsze jest to, że na ścianie zostawili napis z którego wynika, że następny będzie Żydziński! Pozostali się posrali ze strachu i odwołali Dzień Judaizmu! To gorsze niż ,,Pasja” tego pieprzonego antysemity!”
-,,Spokojnie, wiem wszystko. Nie doceniasz Zakonu Syjonu.” – uspokoił go Bodecki.
-,,I co z tego, że wiesz, skoro jakiś pieprzony antysemicki lefebrystyczny schizmatyk biega po mieście i nam wysysa ekumenizm!”- żalił się Pacanowicz.
-,,Dzień, w którym dobiorą się do Żydzińskiego będzie ich dniem ostatnim. Najpierw należy jednak zwołać Radę.” – zawyrokował Bodecki.
***
-,,Należy zamknąć księgarnię Antyk!”- krzyczała harcerka Zuzanna Rabin.
-,,Zdelegalizować sedewakantyzm!!!”- proponował Franklin Delano Kornak.
Tak oto wyglądało zebranie Rady. Zastanawiano się na nim jak przeciwdziałać podobnym zdarzeniom jak to z Gdańska. Jego uczestnicy nie orientowali się jednak z jakim przeciwnikiem mają do czynienia, dopóki nie uciszył ich i nie zabrał głosu ks. Bodecki:
- ,,Bracia i Siostry – zarówno ci z 33-go stopnia wtajemniczenia jak i ci, którzy jeszcze nie dostąpili tego zaszczytu. Skonsultowałem się z Braćmi z Włoch, Francji, Nowego Jorku, Brukseli, Monachium i Istambułu. W wyniku tych konsultacji doszliśmy do przerażających wniosków. Okazuje się bowiem, że rozwiązana przez Jana XXIII- go sekcja XIII-ta nadal potajemnie działa. ( Wielkie poruszenie na sali) Tak, to prawda. Kieruje nią pewien wróg światłości, który podczas pracy w CIA poznał nasze knowania. Jednakże nie to jest najstraszniejsze....” Bodecki pokazał wszystkim zdjęcie zabójczyni Goetza zrobione przez ukrytą w willi kamerę bezpieczeństwa, po czym dokończył:
- ,,Ta kobieta ma jakieś 3000 lat. Nazywa się Astarte i była kiedyś księżniczką Tyru w Fenicji. Tak, jest córką naszego Pradawnego Mistrza Hirama Abifa. Podczas dworskich intryg kapłan Baala zamienił ją w wampirzycę. Siała postrach na całym Lewancie. Jednakże Templariusze wydobyli z gruzów jerozolimskiej świątyni potężny artefakt kontrolujący jej działanie – wpadł on niestety w ręce Inkwizycji, której XIII-sta sekcja zdobyła kontrolę nad wampirzycą Astarte zyskując w ten sposób potężny środek przeciwko naszym braciom odłączonym : tj. katarom, waldensom, pulicjanom, nestorianom, templariuszom, marranom, arianom i lucyferianom. Od XVI wieku była ona dosłownie uśpiona. Zaginęła i nie można było jej znaleźć. Do niedawna... Innymi słowy siły Nazarejczyka zdobyły najgroźniejszą broń od czasu gdy przejęliśmy zakon Jezuitów.
***
Tymczasem wampirzyca, o której opowiadał ks. Bodecki znajdowała się w Krakowie. Siedziała razem ze swym agentem prowadzącym- księdzem Malachiaszem Karpiem w samochodzie zaparkowanym na jednej ze staromiejskich uliczek grodu Kraka.
- Całkiem fajny ten wasz świat- zwierzała się ze swych myśli- Podobają mi się ruchome obrazy i kolorowe manuskrypty z dołączanymi takimi śmiesznymi metalowymi krążkami. Podobają mi się też lody, ale czasem bolą mnie od nich zęby....
- Nie irytuje cię czasem to, że nasza cywilizacja jest wypłukana z wartości? – spytał ksiądz.
- Cieszy mnie to, że jest tyle heretyckiej krwi do wypicia – odrzekła z wiele mówiącym uśmiechem na ustach.
- Ubierasz się nieskromnie niewiasto – zwrócił jej uwagę ksiądz Malachiasz.
Spojrzała na niego prowokacyjnie, rozpięła kilka guzików swej bluzki, przytuliła się do niego, po czym stwierdziła:
- Ubierałam się prowokująco w renesansie, średniowieczu i starożytności. Jestem tradycjonalistką.
Konwersację przerwało im pukanie o boczną szybę samochodu. Spokój im zakłócił funkcjonariusz policji.
- Tutaj nie wolno parkować. Dokumenty proszę.
Ks. Malachiasz wręczył mu dwa watykańskie paszporty dyplomatyczne.
- Malachiasz Karp i.... Astarte Abif – przeczytał policjant, po czym zwrócił im dokumenty mówiąc - ,,Bardzo przepraszam. To tylko formalność. Muszą państwo stąd odjechać ze względów bezpieczeństwa. Jakaś konferencja czy, coś w tym rodzaju...
- Dobrze. Nic nie szkodzi. Już jedziemy.- odrzekła Astarte po czym weszła do umysłu policjanta i wydała mu wyraźny rozkaz – Uciekaj stąd natychmiast!
Gdy tylko para agentów XIII-tej sekcji Św. Inkwizycji odjechała 100 metrów od miejsca rozmowy, potężna eksplozja rozpruła kamienicę w której mieściła się redakcja ,,Tygodnika Elitarnego”.
- Niechaj będą przeklęci heretycy, którzy odrzucili Słowo Boże albowiem ich zwłoki użyźnią ziemię. Amen – zmówili razem modlitwę.

***
Dochodzący do siebie na ostrym dyżurze ksiądz Bodecki rzucił ze złością: ,,No to mają już przesrane. Zadzwonię do pani profesor filozofii. Dzień, w którym dobiorą się do Żydzińskiego będzie dniem naszego zwycięstwa!”
***
Biskup Żydziński był przedstawiany przez liberalne media jako przykład nowoczesnego hierarchy. Znawca filozofii postmodernistycznej, kapłan zaangażowany w dialog z przedstawicielami tak egzotycznych kultów jak makumba czy santeria, dbający o przejrzystość finansową diecezji, uczestnictwo świeckich w zarządzaniu sprawami Kościoła, budujący pozbawione triumfalizmu nowoczesne świątynie z ekologicznej sklejki i pustaków, kumpel Jacka Kuronia, inicjator akcji pomocy uwięzionym nigeryjskim feministkom, zawsze pierwszy do potępiania antysemityzmu, ksenofobii, homofobii, nacjonalizmu, zoologicznego antykomunizmu, chwalenia globalistycznych instytucji, nowych trendów na Sorbonie i pokojowych inicjatyw – słowem przeżarty pedalskością do szpiku kości dupek, który myśli, że jest św. Tomaszem z Akwinu. Nic dziwnego, że zasmakowanie jego krwi stało się dla Astarte Abif punktem honoru. Ks. Bodecki uważał natomiast obronę lubelskiej kurii biskupiej za modernistyczną Jasną Górę , antyamerykańskie Alamo i socjalistyczny Alcazar. Sprowadził do tego celu całą kompanię powietrznodesantową ONZ. Na szczęście sekcja XIII- ta rozniosła ją w proch i pył. W biskupich ogrodach płonęły transportery z niebieskimi flagami na wieżyczkach a ciała onzetowców zalegały dziedziniec i korytarze pałacu biskupa Żydzińskiego. To była prawdziwa masakra. A Astarte Abif czuła się jak w siódmym niebie bawiąc się ze spanikowanymi spadochroniarzami jak kotka ze złapaną myszą. Kiedy lufa jej rusznicy była już na granicy przegrzania, strój zakrwawiony , ciało opadłe z sił a cel eskapady schowany pod biurkiem i usiłujący zagłuszyć strach lekturą Marataina, zobaczyła pokraczną wiedźmowatą postać znanej pani senator parającej się tak jak jej odpowiednicy ze starożytnego Rzymu filozofią.
- Skądś cię znam...- wampirzyca zwróciła się do przypominającej z wyglądu mityczną Meduzę postaci – Czyżbyś była z Antyklerykalnej Partii Ustępu?
- Jestem bojowniczką o prawa mniejszości, albowiem to mniejszości rządzą w demokracji- odparła ze złością pani filozof
Astarte uśmiechnęła się, po czym rzuciła złośliwie : - ,,W preambule takiego arcypostępowego dokumentu jak konstytucja europejska znajduje się cytat z Tukitydesa : ,,Nasz ustrój polityczny ... jest zwany demokracją ponieważ władza spoczywa w rękach nie mniejszości ale najliczniejszych”. Ale mniejsza z tym. Demokracja to ustrój, który nigdzie się nie sprawdził.”
-Kato-faszystowska zdziro! Poznasz co to gniew ludu! – krzyknęła pani senator, po czym nakreśliła w powietrzu pentagram, skoncentrowała się i przypuściła atak energetyczny.
Z korytarza wyleciały wszystkie szyby a podmuch rzucił wampirzycą o ścianę. Senator wykonała jeszcze kilka takich ataków celując w przyduszoną do muru Astarte Abif. Tynk odpadał całymi płatami, kruszyły się cegły i drżał cały budynek – taka była siła ciosów wymierzanych w drobne ciało wampirzycy.
- I jak ci się podoba fenicka dziwko? – wiedźmowata filozof podeszła bliżej, by się przyjrzeć cierpieniu swego przeciwnika.
Astarte podniosła głowę, spojrzała jej prosto w oczy, roześmiała się i odrzekła:
- Prawdę mówiąc to było beznadziejne. Kto cię tego nauczył wiedźmo: twój kolega Mohan czy poznałaś to na kursie korespondencyjnym? I nie nazywaj mnie dziwką. Byłam druga w sukcesji do tronu Tyru.
Wampirzyca bez trudu zerwała się na równe nogi, skoczyła w powietrze, zacisnęła dłoń na gardle pani filozof. ,,Jak 80- letnia baba może nosić fryzurę odpowiednią dla nastolatki? Wytłumacz mi ten problem filozoficzny! Albo co Immanuel Kant mówił o paleniu czarownic na stosie? Zaraz się przekonasz wiedźmo!”
Biskup Żydziński usłyszał z korytarza krzyk: ,,A! Moje włosy się palą! Moje włosy się palą!”. Do pokoju wkroczyła dostojnym krokiem sprawczyni całej masakry. ,,Powiedz coś obiecał jej za pomoc. Małżeństwa homoseksulne, aborcję na życzenie? Jesteś niereformowalnym apostatą.” – gromko oznajmiła skulonemu pod biurkiem Żydzińskiemu.
,,Niechaj będą przeklęci heretycy, którzy odrzucili Słowo Boże albowiem ich zwłoki użyźnią ziemię. Amen.” – wyciągnęła go siłą zza biurka po czym namiętnie pocałowała... Krew trysnęła z tętnicy szyjnej modernisty.
***
Polska kwatera główna sekcji XIII-tej Św. Inkwizycji znajdowała się w rozległych podziemiach pod warszawskim kościołem Wszystkich Świętych. Przykrywką dla tej działalności była księgarnia Antyk. To właśnie do tych rozległych lochów wróciła po skończonej Akcji Astarte Abif. Rozłożyła się wygodnie w swej luksusowej trumnie o szerokości królewskiego łoża. Do komnaty wkroczył sługa organizacji – Bartosz Odakowski. Niósł ze sobą wypełniony lodem kubełek z krwią transfuzyjną. - ,,Nie, dzięki... Na dzisiaj mam dość. Nie powinnam przesadzać...” – zaprotestowała, po czym zaproponowała:
- ,,Miałabym ochotę na lody...”
Tymczasem w odległym Krakowie w szpitalu im. Naumana ks. Bodecki wychodził ze złości:
- Będziemy walczyć w katedrach, będziemy walczyć w redakcjach, będziemy walczyć na uniwersytetach. We shall never surrender. Zmieciemy wrogów światłości. Ofiara brata Żydzińskiego nie pójdzie na marne.
- Powinniśmy zacząć od zamknięcia księgarni Antyk...- argumentowała Zuzanna Rabin.
A sekcja XIII- ta rosła w siłę. Astarte Abif odpoczywała po pełnych wrażeń dniach, ksiądz Karp planował kolejne zamachy a ich zwierzchnik z Rzymu zamierzał rozszerzyć działalność na cały świat. Zapowiadały się smutne dni dla wszystkich herezji.

No comments: